27 stycznia rok 2011, Hawaje. To koniec- przynajmniej tak
myśleli mieszkańcy... Wulkan Hualalai trzęsie się i niedługo wybuchnie
zalewając lawą całą wyspę. Nikt nie przetrwa tak gorącego spotkania , a na
ucieczkę jest już za późno. Niektórzy ludzie bezmyślnie wbiegają do wody i
zostawiają cały swój dobytek. Niestety rekiny pływające w oceanie są tak samo
głodne i rządne krwi jak sam wulkan. Mieszkańcy falami rzucają się do drzwi
domku szamana , prosząc o radę. W końcu to on jak na razie wszystkim dowodzi. Hawajczycy wspólnie doszli do
wniosku oddania ofiary pradawnym Bogom. Aby tego dokonać trzeba wrzucić ową osobę do Hualalai i odmówić
zaklęcie. Legendy głoszą ,że dawne pokolenia właśnie tak radziły sobie z
pokonaniem sił przyrody. Tak więc jak rząd zarządził , tak będzie. Szaman
zaczyna wskazywać mieszkańców , którzy mają stawić się u stóp wulkanu , aby móc
wybrać ofiarę. Wódz patrzy tylko na ludzi starych. Twierdzi bowiem ,że oni już
wypełnili swoje zadanie na tym świecie i mogą spokojnie odejść ratując całą
wyspę. Zwykły tchórz! Nikt więcej - tak mówi jeden z Hawajczyków - On nie
zasługuje na miano naszego władcy! Prawdziwy , kochający swój lud król powinien
sam się poświęcić! - Niestety nikt nie ma najmniejszego zamiaru słuchać
przemyśleń jednej z jedenastolatek mieszkających przy plaży. Kilka minut
później wszyscy zdążyli już zebrać się pod stopami bomby zegarowej , która w
każdej chwili może wybuchnąć. Szaman podchodzi do najstarszej kobiety i maluje
palcem na jej czole krzyżyk. Została ofiarą. Strażnicy kładą ją na nosze
zrobione z bambusa i salutując wodzowi , biegną po ścieżce na sam szczyt
wulkanu. Niektórzy przerażeni uciekają z rodzinami do domów , a ci ciekawscy
również gnają na górę. Na szczycie wszystko jest już idealnie przygotowane. Z
boku stoi złoty tron -na którym spoczywa już władca , a z lewej strony leży
długa deska , po której musi przejść kobieta , aby dojść do wulkanu. Zebrani
patrzą z politowaniem na staruszkę , która ledwo trzyma się na nogach.
Niektórzy nawet przymykają oczy ,aby nie widzieć tego co się za chwilę stanie.
Nagle ktoś przedziera się przez tłum i wpada w babcine ramiona. Pada na kolana
pod tronem i błaga króla o litość , ale ten nie daje za wygraną. Złotowłosy
jedenastolatek oddaje wcześniej wybraną ofiarę w ręce zmartwionej rodziny i
mimo sprzeciwu sam zgłasza się do skoku. Mieszkańcy są pełni podziwu dla tak
wielkiego bohaterstwa i poświęcenia. Nastolatek nie zastanawia się długo ,
zamyka oczy i biegnie przed siebie. Wpada do żarzącej się lawy. Czuje ogromny
ból. Całe ciało pali się , a on nie może złapać oddechu. Widzi już ręce , które
sięgają po niego z góry , a cierpienie powoli zaczyna znikać. Mimo to wcale nie
idzie w stronę światła czy jak tam mówią inni. On ciągle unosi się w gorącej
cieczy. Próbuje wypłynąć , a wulkan mu w tym pomaga. Wylewa lawę na całą wyspę
i gorącem zabija każdego , kto spróbuje postawić się nowemu prawdziwemu władcy
, władcy ognia.
Ten rozdział wyszedł ciut dziwnie , bo tak wszystko jest... ym.. napaćkane :D No ale tak.
PS. Uprzedzam późniejsze pytania: Bohaterem tego rozdziału jest chłopak ;) - taka ciekawostka dla tych którzy mogli pogmatwać się z płciami.
PS. Uprzedzam późniejsze pytania: Bohaterem tego rozdziału jest chłopak ;) - taka ciekawostka dla tych którzy mogli pogmatwać się z płciami.
Tak w ogóle to , która z tych trzech historii póki co wydała wam się najciekawsza? Koniecznie piszcie! :)